O sytuacji demograficznej w Polsce i systemowych rozwiązaniach opieki nad seniorami ze strony Państwa rozmawiamy z dr n ekon. Małgorzatą Gałązką – Sobotką, dyrektorem Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.
Polskie społeczeństwo starzeje się, sporo wyzwań w związku z tym przed nami…
Tak i to zarówno przed nami jako społeczeństwem, jak i przed polskim system opieki zdrowotnej i opieki społecznej. Konieczne jest zintegrowanie ze sobą zadań jakie czekają obydwa te resorty bowiem potrzeby zdrowotne i społeczne seniora przenikają się i odpowiedzią na nie będzie zintegrowany model opieki.
Czy są już czynione jakieś kroki, aby go stworzyć?
W mojej opinii w Polsce tak naprawdę jeszcze nie zaczęliśmy nad nim poważnie pracować. To potrzeba, przed którą dzisiaj stoi państwo, aby zaopatrzyć potrzeby na poziomie pojedynczego seniora, przede wszystkim tego mieszkającego w małej miejscowości. Badania społeczne zrealizowane w 2015 r. jednoznacznie wskazywały, że ze względu na funkcjonujący w Polsce model kulturowy wciąż jeszcze dość sceptycznie patrzymy na formalną, instytucjonalną opiekę nad pacjentem poza miejscem zamieszkania. Placówka opieki długoterminowej jest zwykle drugim wyborem. Wyborem numer 1 wciąż jest w Polsce wsparta instytucjonalnie opieka domowa i wydaje się, że nie możemy tego pominąć w projektowaniu ostatecznych rozwiązań. To wynika z naszego familiocentrycznego stylu życia, z naszej kultury.
Poprzedni rząd opracował projekt ustawy „Długofalowej Polityki Senioralnej w Polsce na lata 2014-2020”
Tak, zakłada on wprowadzenie instrumentów, które wspomagałyby rodziny opiekujące się seniorami. Wśród nich tzw. bon opiekuńczy, który pozwalałby na dofinansowanie opieki pielęgniarskiej, rehabilitacyjnej i socjalnej nad osobą starszą w domu. To jest przestrzeń, która wymaga dynamicznego działania i systemowego rozwiązania. Byłaby to odpowiedź na potrzeby większości Polaków w tym obszarze. Oczywiście opieka domowa musi być kompleksowo uzupełniana przez instytucje opieki długoterminowej, w tym zakłady opieki zdrowotnej oraz ośrodki pomocy społecznej. One w naturalny sposób przejmują opiekę nad pacjentem, który nie może być odpowiednio zaopatrzony w swoim środowisku rodzinnym. Bardzo ważne jest rozumienie i rozwijanie tych dwóch modeli opieki równolegle ponieważ przy preferowanym przez Polaków modelu opieki nad osobą starszą w warunkach domowych, jednocześnie musimy brać pod uwagę zjawisko rosnącej liczby jednoosobowych gospodarstw domowych, czyli seniorów, którzy nie mają wokół siebie nikogo, kto mógłby tą opiekę nad nimi roztoczyć. Jednoosobowe gospodarstwa domowe to problem, w którym ta instytucjonalna, opiekuńcza rola państwa musi być szczególnie efektywna, szczególnie aktywna, bowiem bardzo często te osoby nie są w stanie utrzymać swojego gospodarstwa domowego z jednego dochodu ani też zapewnić sobie samodzielnie odpowiedniej opieki. Fakt, że te osoby nie mają wokół siebie nikogo nie zawsze oznacza, że są bezdzietne. Bardzo często dzieci tych seniorów pracują za granicą lub w innej części kraju i nie są w stanie zabezpieczyć stałego wsparcia swoim rodzicom.
Czym więc w tej chwili dysponujemy? Bo rozmawiamy o tym do czego mamy dążyć, a jaką w tej chwili zapewniamy opiekę seniorom?
Pewna słabością w projektowaniu optymalnych rozwiązań jest brak wnikliwej i kompletnej analizy rynku usług opieki nad osobami starszymi w Polsce oraz prognoz jego rozwoju. O ile mamy mapy potrzeb zdrowotnych w zakresie zabezpieczenia szpitalnego w onkologii, neurologii i wielu innych obszarach medycyny, to w debacie o opiece długoterminowej posługujemy się póki co fragmentarycznymi opracowaniami. Na pewno wiemy tylko tyle, że potrzeby są niezaspokojone – to konkluzja, która pojawia się w danych GUS, MRPiPS oraz innych źródłach. Luka niedoboru wyrażona jest długim czasem oczekiwania na miejsce w ZOL-u lub podmiotach opieki instytucjonalnej. Wciąż jednak nie zostało przez nikogo jeszcze precyzyjnie policzone jak duży jest ten niedobór, nie ma prognozy dotyczącej liczby miejsc i och struktury, które będzie musiało zapewnić państwo lub sektor prywatny. Należy przy tym podkreślić, że kondycja zdrowotna seniora jest bardzo zróżnicowana, co przekłada się na bardzo różne potrzeby w zakresie opieki zdrowotnej, pomocy społecznej, pomocy socjalnej. W konsekwencji oferta jaka dla tej grupy powinna być tworzona także musi być zróżnicowana. Wielu seniorów dożywa do końca w bardzo dobrej kondycji i potrzebny jest im tylko rozumiejący jego problemy zdrowotne lekarz geriatra. Ale są też osoby ciężko chore, niedołężne, niepełnosprawne wymagające stałej opieki medycznej, rehabilitacyjnej, socjalnej, jak np. chorzy na Alzheimera czy po udarach. System musi również uwzględniać status materialny seniora i możliwości partycypowania w kosztach wsparcia, bez względu na jego formę.
To wydaje się nieco dziwne, bo przecież już od wielu lat mówi się o tym, że ten problem lada moment wybuchnie. Wspomniała Pani, że poprzedni parlament nad tym pracował. Czy jest szansa, że te prace będą kontynuowane?
Myślę, że to nawet nie jest szansa lecz wyzwanie, przed którym nie ucieknie żaden rząd. Zjawisko starzejącego się społeczeństwa i narastających potrzeb seniorów w zakresie zintegrowanej opieki zdrowotnej, społecznej i socjalnej – to coś z czym musimy się zmierzyć bez względu na poglądy polityczne lub różnice ideologiczne. Odkładanie tego na później sprawi tylko, że skala tego problemu będzie jeszcze większa i duże ze zwiększoną siłą. Dlatego wierzę, że za chwilę pojawią się jakieś nowe propozycje rozwiązań w zakresie opieki nad seniorami i nie sprowadzą się one jedynie do bonusu typu 500 +. Pamiętajmy, że senior to nie jest ktoś kto będzie się przemieszczał w poszukiwaniu opieki – on musi mieć tę opiekę zagwarantowaną na miejscu. Zderzą się z tym problemem przede wszystkim samorządowcy. Jestem przekonana, że w nadchodzącej kampanii przy wyborach samorządowych ten temat wróci, w sposób naturalny będą stawiane pytania jak nowi organizatorzy życia na poziomie samorządu terytorialnego chcą pomóc seniorom w ich codziennym życiu. Moim zdaniem jesteśmy na chwilę przed dyskusją o kluczowych rozwiązaniach. Konstruktywne działania widać już chociażby po stronie Narodowego Funduszu Zdrowia – pozycja, która rośnie najintensywniej w planie finansowym publicznego płatnika na najbliższe lata to właśnie opieka długoterminowa, hospicyjna i paliatywna. NFZ ma już świadomość narastających potrzeb i konieczności systematycznego zwiększania dostępności do świadczeń finansowanych w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Narodowy Fundusz Zdrowia o wnikliwą analizę wpływu starzenia się społeczeństwa na swoje wydatki, z której jednoznacznie wynika, że będą one bardzo szybko rosły. Dzisiaj mówimy o redukcji łóżek szpitalnych, jednak starzenie się społeczeństwa lada moment będzie pobudzało wzrost zapotrzebowania na łóżka szpitalne ze względu na przebieg chorób, które dotykają osoby starsze. Rosnące koszty wyrażają się w ilości i wartości świadczeń, które są konsumowane przez osoby starsze. Pamiętajmy, że opieka zdrowotna w wielu obszarach nakłada się, niwelując deficyty w zakresie szeroko rozumianej zintegrowanej opieki zdrowotnej i społecznej. Hospitalizacja osób powyżej 70-tego roku życia w okresach świątecznych i wakacyjnych rośnie, bo często osoby te „wpychane” do szpitala jako jedynej alternatywy dla ośrodka opieki długoterminowej. To powinno zachęcić nas do jakiegoś działania. Największy planowany przyrost kosztów dotyczy świadczeń pielęgnacyjnych i opiekuńczych w ramach opieki długoterminowej – wynosi 14,76 proc. w 2018 względem 2017 roku.
Wspomniała Pani o planie dofinansowania opieki domowej. Na ile to jest realne? Oczywiście nie da się uciec od opieki szpitalnej, bo są sytuacje, w których to jest konieczne i nie ma co z tym dyskutować, ale być może gdyby pojawiło się ze strony państwa realne dofinansowanie opieki domowej zmalałby problem umieszczania seniorów w okresach wakacyjnych i świątecznych w szpitalach.
Bezwzględnie tak. Każda instytucjonalnie zorganizowana forma wsparcia dla rodzin, które opiekują się seniorami, czy też po prostu dla samego seniora, np. w postaci bonu opiekuńczego, który może być skierowany na pokrycie kosztów opieki czy innej celowanej pomocy, jest krokiem na przód, poprawiającym poziom opieki. Nie możemy przy tym zapomnieć, że jednym z największych wyzwań, przed którymi stoimy w systemie opieki zdrowotnej i opieki społecznej są deficyty kadrowe. To są zawody bardzo nisko wyceniane, bardzo nieatrakcyjne z punktu widzenia prestiżu, a jednocześnie szalenie obciążające fizycznie i psychicznie. Promocja i wzmocnienie statusu tych zawodów jest realną szansą na rozwiązanie przynajmniej części problemów. Jeśli będą one nadal tak nisko wynagradzane jak dotychczas to musimy sobie zdawać sprawę, że żadna reforma, żadne próby systemowego rozwiązania tego problemu nie przyniosą efektu. .
Jakiś czas temu opiekun medyczny stał się w Polsce odrębnym zawodem. Czy biorąc pod uwagę niedofinansowanie pielęgniarek i pokrewnych zawodów ma szansę zaistnieć na naszym rynku?
Tylko wtedy, kiedy system wpisze go na stałe jako zawód, który ma faktyczne zastosowanie. Dzisiaj bowiem w rozporządzeniach koszykowych podstawą do prowadzenia działalności leczniczej, długoterminowej hospicyjnej lub paliatywnej jest zatrudnienie odpowiedniej kadry w tym np. lekarzy, pielęgniarek o różnych specjalnościach, stopniach kwalifikacji itd. Nie wymienia się w tym katalogu opiekuna medycznego, który z powodzeniem mógłby zastąpić w pewnych czynnościach wykwalifikowaną pielęgniarkę. Jednak dopóki medyczne zawody pomocnicze nie zostaną systemowo wpisane jako odpowiedniki tych deficytowych zawodów, tak długo zapewne nie będzie impulsu ze strony państwa na rynek pracy, że warto się kształcić, uzyskiwać kwalifikacje w zakresie opiekunów medycznych, bo to zawód, który będzie zarówno absorbowany przez rynek pracy jak i właściwie wyceniany. Uczelnia Łazarskiego jest jednym z partnerów projektu Sektorowej Rady ds. Kompetencji w ochronie zdrowia i pomocy społecznej, której misją jest integrowanie kluczowych środowisk obu sektorów w celu identyfikowania deficytów kompetencyjnych i szukania rozwiązań usprawniających. To w ramach prac Rady problem wykorzystania i rozwoju zawodu opiekuna medycznego wyostrzył się jak w soczewce. Od wielu lat wskazywano, że zawód ten jest niezbędny, wręcz konieczny,, a kiedy wreszcie został powołany nie ma zainteresowania zatrudnianiem opiekunów medycznych a problemy wsparcia medycznego w opiece zdrowotnej i społecznej nie zmniejszyły się.
Nie poszło za tym nic dalej..
Np. nie ma zapisu, że placówka zyskuje, gdy wykaże w zespole zatrudnienie odpowiedniej liczby opiekunów, co traktowane jest jako odpowiednik zatrudnienia jednej osoby z zespołu pielęgniarskiego. Nie ma ekwiwalentności tych zawodów, proporcji i warunków substytucji kompetencji. Wciąż biadolimy, że nie ma pielęgniarek, a nie dopuszczamy formalnie do zawodu osób o niższych kwalifikacjach, które mogłyby przejąć część zadań, bez uszczerbku na jakości. Często nie potrzeba osób o wysokich kwalifikacjach lecz dobrych w praktyce, doświadczonych. Na zachodzie opiekunem medycznym często zostają tzw. młodzi seniorzy, którzy po odpowiednim przeszkoleniu sprawują odpłatnie opiekę. Oni jak nikt inny rozumieją potrzeby swoich podopiecznych, gwarantują znacznie wyższą empatię, zbieżność kulturową, pokoleniową. Wszystko to czyni opiekę znacznie efektywniejszą, pod względem medycznym, społecznym i ekonomicznym.
Oprócz tego w ten sposób dodatkowo wydłużamy aktywność seniorów.
Dokładnie! To tzw. srebrna gospodarka, czyli nie tworzenie wyłącznie nowych usług i produktów dla seniorów, ale przede wszystkim inicjowanie dla nich nowych aktywności. Coś, co miałoby szczególne zastosowanie w małych miejscowościach. Przy finansowym wsparciu państwa domowa opieka senioralna rozwinęłaby się w bardzo naturalny sposób. Dzisiaj często senior skazany jest sam na siebie, przy niewielkim dochodzie jakim dysponuje jego możliwości najczęściej są zerowe, jest skazany na samotną egzystencję.
Jak wygląda to w innych państwach. Bo może nie ma co wyważać już otwartych drzwi, warto skorzystać z czyjegoś doświadczenia?
Najlepszym rozwiązaniem dla nas wydaje się system przyjęty przez naszych zachodnich sąsiadów. Wielu sanitariuszy, pielęgniarzy, opiekunów z Polski wyjeżdżało – i nadal wyjeżdża – właśnie do Niemiec, Hiszpanii lub Norwegii do pracy. Tam ośrodki opieki domowej i stacjonarnej są doskonale rozwinięte i absolutnie zgadzam się z tym, że powinniśmy sięgać po te rozwiązania. Dobrym znakiem jest rozpowszechnianie również bardziej niszowych, choć również pożądanych form wsparcia dla seniorów. Przykładem mogą być pierwsze w Polsce osiedla Senior Apartments. Mieszkańcy w każdej chwili mogą liczyć na pomoc i wsparcie personelu, a szereg nowoczesnych rozwiązań technicznych ułatwia codzienne ich funkcjonowanie. Bezpieczeństwu mieszkańców służy system szybkiego wzywania pomocy i monitoring.. Oczywiście są rozwiązania adresowane do tej grupy seniorów, która dysponuje odpowiednio wyższym dochodem, mającej chęć mieszkania w dobrym standardzie, ale w pewnym jednorodnym środowisku z dodatkowym wsparciem kiedy zaczną się pojawiać takie potrzeby. Państwo powinno być zainteresowane rozwojem szerokiego wachlarza usług komercyjnych, budową partnerstw publiczno-prywatnych, wzmacniających wszystkie segmenty rynku opieki długoterminowej. Jednak jego kluczowym zadaniem jest tworzenie rozwiązań systemowych dla najsłabszych odbiorców, adresowanych do bardzo dużej liczby seniorów w Polsce, których dochody znacznie odstają od średniej dochodów w Polsce. To naturalna rola państwa.
Rozmawiała Monika Wysocka