Infekcja SARS-CoV-2 wywołuje objawy żołądkowo-jelitowe aż u 60 proc. pacjentów w starszym wieku, z chorobami towarzyszącymi, przyjmujących antybiotyki. Przyczyną są zaburzenia równowagi mikrobiologicznej.
To, że wirus SARS-CoV-2 wywołuje dolegliwości w przewodzie pokarmowym, nie jest nowością. Wiele wirusów je wywołuje – w potocznym języku mówimy przecież często o „grypie żołądkowo-jelitowej”. Niestety u części osób może to mieć długotrwałe konsekwencje.
Dużo zależy w tej kwestii od stanu naszej mikrobioty jelitowej, która – przypomnijmy – pełni kluczową rolę m.in. w funkcjonowaniu naszej odporności: jej właściwy skład zwiększa odporność, ma istotny wpływ na łagodniejszy przebieg infekcji, łagodzi dolegliwości brzuszne. Widać to także w przypadku wirusa SARS-CoV-2: pacjenci z zakłóconą równowagą mikrobioty (tzw. dysbiozą) mają cięższy przebieg infekcji, także tej płucnej.
– Dzieje się tak, ponieważ bakterie probiotyczne walczą z wirusem. Jeśli jest ich odpowiednia ilość, wówczas uszkodzenia bariery jelitowej są mniejsze. Dysbioza zaś zwiększa ciężkość infekcji. Badania przeprowadzane u pacjentów z COVID-19 potwierdzały zmniejszenie takich szczepów bakterii jak Lactobacillus i Bifidobacterium. Wiąże się to z lepszym wiązaniem wirusa z receptorem dla angiotensyny II, o który konkurują także bakterie probiotyczne, i tym samym zwiększoną przepuszczalnością błony śluzowej, a następnie nasileniem objawów brzusznych – wyjaśnia prof. dr hab. n. med. Grażyna Rydzewska, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Gastroenterologii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Gastroenterologicznego.
Duża metaanaliza chińska (zawierająca 60 różnych badań), uwzględniająca ponad 4000 pacjentów, wykazała bardzo znaczący udział wirusa SARS-CoV-2 w dolegliwościach ze strony przewodu pokarmowego. Wynika z niej, że 30 proc. osób, które zachorowały na COVID-19 ma zaburzenia apetytu, 10 proc. – wymioty i nudności, ponad 12 proc. – biegunkę, 9,2 proc. – ból brzucha.
Związek pomiędzy infekcją SARS-CoV-2 a objawami brzusznym został bezspornie potwierdzony. Udowodniono m.in., że wcześniejsze zakażenie przewodu pokarmowego może być poważnym czynnikiem ryzyka poinfekcyjnego zespołu jelita nadwrażliwego. Jest ono związane z zakażeniem, które wcześniej było i po ustąpieniu którego nadal utrzymują się objawy brzuszne. Dotyczy to m.in. pacjentów, którzy przebyli COVID. Mówimy wówczas o pocovidowym zespole jelita nadwrażliwego. Warto przy tym wiedzieć, że także ostre infekcje wirusowe wywołane przez inne patogeny często są jednym z czynników prowadzących do rozwoju zespołu jelita nadwrażliwego.
– Należy pamiętać, że materiał genetyczny wirusa może być dostępny w kale, dlatego tak ważne jest przestrzeganie zasad higieny, bo możliwe jest zakażenie także drogą układu pokarmowego – ostrzega gastroenterolog.
Objawy ze strony przewodu pokarmowego częściej występują u osób starszych, obciążonych innymi chorobami, z infekcją Clostridium difficile, stosujących antybiotyki i inhibitory pompy protonowej. Wiele osób sięga po nie przy dolegliwościach górnego odcinka przewodu pokarmowego takich jak zgaga, refluks oraz choroba wrzodowa żołądka lub dwunastnicy.
– Wszystko wskazuje na to, że musimy być ostrożni w ich stosowaniu, bowiem ich nadużywanie ma swoje negatywne skutki, które mają znaczenie w obecnej pandemii. Także antybiotyki ogólnoustrojowe powinny być zalecane bardziej racjonalnie. Są rekomendowane jedynie w przypadku przedłużającej się gorączki, podwyższonych parametrów zapalnych i podejrzenia infekcji bakteryjnej – mówi specjalistka.
Wpłyń na swoją mikrobiotę
– Stabilność mikrobioty jelitowej, jej właściwy skład, to nie tylko zwiększona odporność na różnorodne infekcje, ale to także ich łagodniejszy przebieg, mniejsze objawy ze strony przewodu pokarmowego, co najczęściej oznacza bezpieczniejsze chorowanie – zwraca uwagę specjalistka.
Mikrobiota jest jak odcisk palca, każdy ma swoją, indywidualną. Gdy jej skład jest prawidłowy mówimy o niej eubioza, oznacza to równowagę ekosystemu drobnoustrojów jelitowych. Czasem jednak ta równowaga zostaje zaburzona, co pociąga za sobą niepożądane konsekwencje, niekiedy dotykające całego organizmu. Taki stan to dysbioza.
Na skład mikrobioty możemy jednak wpływać. Podstawą jest dobra dieta dbająca o integralność błony śluzowej jelita, oparta o produkty naturalne. Istotny jest zarówno rodzaj, jak i skład przyjmowanego pokarmu. Zaobserwowano, że wysoka zawartość tłuszczy w spożywanych produktach powoduje wzrost bakterii z rodzaju Firmicutes i Proteobacteria, a spadek Bacterioidetes. Dysbiozę może także wywołać dieta bogata w węglowodany oraz uboga w błonnik. Ale na ilość bakterii mają wpływ także: stosowane leki, radioterapia, chemioterapia, przebyte infekcje, a także choroby przewodu pokarmowego. Istotną rolę odgrywają warunki środowiskowe, miejsce zamieszkania, wiek, płeć.
– Mamy wielu pacjentów, którzy wracają z zagranicznych egzotycznych podróży, np. do Egiptu i skarżą się na przedłużające się objawy tzw. zemsty faraona, szukają przyczyny dolegliwości badając się pod kątem pasożytów czy zakażenia grzybiczego. Tymczasem okazuje się, że to poinfekcyjny zespół jelita nadwrażliwego, czyli dysbioza związana z przebytym zakażeniem. Zakażenia już nie ma, ale są jego nieprzyjemne efekty – mówi prof. Rydzewska.
Ze względu na krótki czas obserwacji tego zjawiska, wciąż nie wiadomo, jak długo trwają takie poinfekcyjne zaburzenia – zdaniem specjalistów prawdopodobnie około 2 lat. Oczywiście leczenie skraca te objawy, ale wiadomo już, że utrzymują się one trzykrotnie dłużej niż u osób wcześniej niezakażonych, którzy nie mieli objawów brzusznych.
– Dotychczas o pacjentach z zespołem jelita nadwrażliwego często mówiono, że to kwestia osobowości. Tymczasem ta nadwrażliwa osobowość jest związana z dysbiozą i jedynie celowane leczenie, takie jakie stosuje się w zespole jelita nadwrażliwego, daje efekty. Oczywiście często sięgamy po leki przeciwbólowe, rozkurczowe, a nawet psychotropowe, bo one mają rolę wspomagającą. Jednak podstawą jest uregulowanie mikrobioty i u pacjentów, u których nie możemy na nią wpłynąć, efekt leczenia jest najczęściej stosunkowo niewielki – wyjaśnia gastroenterolog.
Odbudowa mikrobioty jest procesem długotrwałym. Pomoc w postaci odpowiedniej żywności, stosowanie probiotyków i prebiotyków (ale tyko tych, które mają potwierdzoną skuteczność działania badaniami), a u niektórych pacjentów – także eubiotyków, to obecnie podstawa terapii. Chory sporo może zrobić samodzielnie, ale najlepiej, aby zaplanował działanie w porozumieniu z lekarzem.
Dieta, która leczy
Pacjentom z zespołem jelita nadwrażliwego zaleca się krótkotrwałe stosowanie tzw. diety low FODMAP (skrót ten oznacza „Fermentujące Oligo- Di- i Monosacharydy oraz Poliole”), w której unika się produktów zawierających:
- fruktozę (występującą głównie w owocach, miodzie, słodyczach w formie syropu glokozowo-fruktozowego),
- laktozę (występującą głównie w produktach mlecznych),
- fruktany (występujące głównie w pszenicy, czosnku, cebuli),
- galaktany (występujące głównie w roślinach strączkowych) oraz
- poliole (m.in. mannitol, sorbitol, ksylitol).
Po kilku tygodniach stosowania tej diety pacjent jest w stanie zauważyć, których produktów lepiej unikać, a które można jeść bezkarnie. U większości osób produkty bogate w FODMAP nie sprawiają problemów, jednakże u osób z chorobami układu pokarmowego produkty te mogą nasilać dolegliwości. Przechodząc do jelita w formie niezmienionej przyczyniają się do zwiększonej absorpcji (wchłaniania) wody w jelicie cienkim, co może prowadzić do rozciągania ściany jelita wywołując dolegliwości brzuszne m.in. ból, uczucie przelewania, biegunki. Kiedy zaś przechodzą do jelita grubego i ulegają fermentacji przez bakterie jelitowe, tworzą nadmierne ilości gazów wywołując ból, dyskomfort oraz wzdęcia.
– Dlatego osoby z problemami jelitowymi powinny unikać tych produktów. Celem diety FODMAP jest przede wszystkim identyfikacja produktów, które mogą nasilać dolegliwości i tych, które są dobrze tolerowane przez pacjentów i dokonanie takich modyfikacji dietetycznych, które pozwoliłyby w dłuższej perspektywie czasu na zmniejszenie dolegliwości bez stosowania restrykcyjnej diety. Kluczową rolę w tej diecie odgrywa błonnik rozpuszczalny, trzeba także zniwelować niedobory kwasu masłowego, który zwiększa szczelność w błonie śluzowej jelita i integralność mikrobioty – doradza prof. Grażyna Rydzewska.
Bardzo ważnym warunkiem skutecznej eliminacji produktów obfitujących w FODMAP jest uważne czytanie składu gotowych produktów i potraw. Warto zdawać sobie sprawę, np. że czosnek i cebula są bardzo często dodawane do doprawionych mięs i gotowych mieszanek przyprawowych. Podobnie jest w przypadku produktów zawierających sztuczne środki słodzące. Do produktów przeznaczonych dla diabetyków (jogurtów, soków czy gum bez cukru) dodaje się słodziki. Należy zwrócić uwagę również na produkty zawierające dodatek syropu glukozowo-fruktozowego: słodycze i wyroby cukiernicze, jogurty, soki, musztardy, keczup i inne gotowe sosy. Dzięki uważnemu czytaniu etykietek zyska się pewność, że dany produkt nie zawiera FODMAP.
Specjalistka zwraca uwagę, że dobra dieta – szczególnie w przypadku osób z nadwrażliwościami jelitowymi – to nie przejściowa fanaberia, lecz sposób na życie.
A osoby po przejściu zakażenia koronawirusem z objawami brzusznymi chcąc nie chcąc należą właśnie do tej grupy i powinny przyłożyć większą wagę do tego co i jak jedzą, bo to przyśpieszy ich powrót do zdrowia.
Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl
Źródła:
Webinar zorganizowany przez dr Jacka Tulimowskiego, pt.: „Wpływ infekcji SARS-CoV-2 /COVID-19 na funkcjonowanie i choroby przewodu pokarmowego”, który odbył się 18.08 2021 r.
Medycyna Praktyczna: Dieta FODMAP (dieta zalecana w zespole jelita drażliwego).
Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej: Dieta FODMAP – zasady i zastosowanie.