Ktoś łapie się kurczowo za klatkę piersiową, ewidentnie brakuje mu tchu, a finalnie z grymasem bólu wykrzywiającym twarz osuwa się na podłogę – tak zawał często pokazywany jest w filmach. W rzeczywistości może jednak wyglądać zupełnie inaczej. Co więcej, atak serca można przejść bez zauważalnych z zewnątrz objawów. Nie znaczy to jednak, że w efekcie w organizmie nie zachodzą zmiany. Wręcz przeciwnie! Czy zatem taka nieświadomość jest niebezpieczna i czy można coś z tym zrobić?


„Jakoś tak mi ciężko…”
Zawał serca to określenie stosowane dla sytuacji, w której dochodzi do niedotlenienia mięśnia sercowego. Jego przyczyną jest ograniczenie (bądź zablokowanie) przepływu krwi przez naczynia wieńcowe. W większości przypadków objawia się to w dość charakterystyczny sposób. Pojawia się silny ból w klatce piersiowej, który promieniuje do lewej ręki, a zdarza się także, że do szyi, brzucha czy pleców. – Pacjenci najczęściej charakteryzują go jako piekący, utrudniający oddychanie, a wręcz dławiący. Porównują ten stan do uczucia, jakie towarzyszy człowiekowi, gdy ktoś położy mu coś ciężkiego na klatkę piersiową. Charakterystyczne jest też to, że dolegliwości bólowe w tym przypadku zwykle narastają, a nieprzyjemne objawy utrzymują się od 10 do nawet 20 minut – mówi dr n. med. Magdalena Zagrodzka, radiolog Centrum Medycznego Affidea. Nie zawsze wygląda to jednak w ten sposób.


Zawał po cichu? To możliwe
Nagłe uczucie osłabienia i silnego zmęczenia, bladość, problemy z równowagą i zawroty głowy, duszności, „zimne poty”, bóle brzucha, zgaga, wymioty albo nudności – takie objawy też mogą być oznakami ataku serca – nazywa się go wówczas cichym bądź niemym zawałem. – Na przejście go w ten sposób narażone są między innymi osoby starsze i te cierpiące na przewlekłe choroby, na przykład na cukrzycę. W ich przypadku bowiem odczuwalność bólu jest mniejsza – wyjaśnia dr n. med. Magdalena Zagrodzka z Affidea.
Ponieważ wspomniane symptomy nie są na tyle charakterystyczne, by właśnie z zawałem je powiązać, wiele osób zrzuca je na karb problemów z układem pokarmowym czy stresu. Nieświadomość jest w tym przypadku bardzo niebezpieczna. Jeśli bowiem tak zwany cichy zawał nie zostanie wykryty, a tym samym nie zostanie wdrożone leczenie, może doprowadzić do dalszych zmian chorobowych, a nawet być przyczyną zgonu. Jeżeli więc mamy choćby nikłe podejrzenia tego, że pewne objawy mogły być spowodowane przez atak serca, nie ignorujmy ich – od razu wezwijmy karetkę. Jeśli natomiast mamy pewne podejrzenia, że być może cichy zawał przeszliśmy w przeszłości, nie zwlekajmy z wizytą u lekarza – to też można sprawdzić.


Śledztwo „od serca”

Cichy zawał też zostawia po sobie ślad – bliznę. Wykryć ją można jednak dopiero poddając się badaniom. Tym podstawowym, jakie najczęściej wykonuje się w przypadku podejrzenia przebycia zawału serca, jest EKG. Bardziej zaawansowana metoda, która pozwala na sprawdzenie, czy w mięśniu sercowym widoczne są zmiany typowe dla przebytego zawału, to rezonans magnetyczny (MR) tego organu. W ten sposób lekarz może też ocenić zmiany powstałe po ataku serca – dokładnie je zlokalizować, a także ocenić ich rozmiary.
– Badanie z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego jest całkowicie nieinwazyjne i bezbolesne. Do jego przeprowadzenia nie wykorzystujemy promieniowania rentgenowskiego, a naturalne właściwości magnetyczne ludzkiego ciała – mówi dr n. med. Magdalena Zagrodzka z Affidea . – Pacjenta układamy w pozycji leżącej, na wznak, a następnie wsuwamy do aparatu MR. Badanie trwa od 30 minut do godziny. W jego trakcie pacjent otrzymuje od personelu komendy, aby na 10-30 sekund wstrzymać oddech, byśmy mogli uzyskać właściwy obraz – dodaje. W zależności od wyników tej procedury lekarz podejmuje następnie decyzję dotyczącą dalszego postępowania leczniczego.


Atak serca nie zawsze wywołuje charakterystyczne objawy – można go przejść i tego po prostu nie odnotować. Problemy pojawiają się jednak później, bo taki cichy zawał wpływa na nasz stan zdrowia. Jeśli więc mamy choćby minimalne podejrzenia, że mogliśmy przejść go w ten sposób, nie czekajmy z wizytą u lekarza.

Pin It on Pinterest

Share This