Choć dla wszystkich jest jasne, że koronawirus jest najbardziej niebezpieczny dla osób starszych, zakłady opieki długoterminowej, dedykowane przecież głównie takim osobom, nadal pozostają bez niezbędnego wsparcia – twierdzą członkowie Koalicji „Na pomoc niesamodzielnym”.

Koalicja „Na pomoc niesamodzielnym” już 25 marca w informacji prasowej przestrzegała,
że pojawienie się wirusa w placówkach opieki długoterminowej to prosta droga do katastrofy. Początek katastrofy właśnie nastąpił. Pojawiły się już bowiem pierwsze ogniska koronawirusa w zakładach opieki długoterminowej.

Setki zakażonych w DPS-ach i ZOL-ach

Sanepid w Białobrzegach potwierdził 60 zakażeń w Domu Pomocy Społecznej w Niedabylu, niewielkiej wsi na Mazowszu. Dyrektor ośrodka przyznał, że jego pracownicy są już skrajnie wyczerpani
i potrzebują pomocy, ale zdaje sobie sprawę, że przyjście do nich to bilet w jedną stronę. W Domu Pomocy Społecznej w Skarżysku-Kamiennej na kwarantannę trafiło 60 pensjonariuszy i 30 pracowników, a w Bytomiu kwarantanną zostało objętych 149 osób – 126 podopiecznych oraz 23 osoby z personelu. W ostatnich dniach do czarnej listy zaczęły dołączać też pierwsze ZOL-e (Kraków, Warszawa). Z kolei w Jakubowicach w gminie Pawłowiczki pierwszy przypadek koronawirusa w DPS pojawił się w ostatnim tygodniu marca. Wtedy jedna z mieszkanek powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego przywiozła tam zakażoną matkę. Kilka dni później zakażeń było już 12 – wszystkie wśród pensjonariuszek i pracowników ośrodka.

Dziś sytuacja w Jakubowicach wydaje się być opanowana, ale jak to możliwe, że jeszcze niedawno ośrodek był otwarty dla osób z zewnątrz – pyta dr Elżbieta Szwałkiewicz, prezes zarządu Koalicji „Na pomoc niesamodzielnym”. – Nie możemy biernie czekać na rozwój zdarzeń podobnych do tych we Włoszech czy w Niemczech, gdzie tylko w jednym domu opieki na COVID-19 zmarło 17 seniorów. A przecież systemy opieki długoterminowej są tam o niebo lepiej finansowane i zorganizowane. Powinniśmy w Polsce natychmiast wprowadzić w każdym zakładzie opieki długoterminowej ograniczenia możliwości transmisji wirusa, tworząc m.in. odrębną śluzę wejścia, gdzie należy mierzyć temperaturę czy dezynfekować ręce. Tam gdzie przyjmowani są nowi podopieczni standardem powinna być 14-dniowa izolatka. Inaczej nie poradzimy sobie ze skalą zakażeń.

Takie procedury wdrożyła Grupa ORPEA, czerpiąc na bieżąco z wiedzy i doświadczenia prawie 1000 placówek opiekuńczych i klinik rehabilitacyjnych Grupy w całej  Europie.

Już w styczniu zaczęliśmy wdrażać procedury, korzystając m.in. z doświadczeń naszych domów opieki w Chinach – mówi Beata Leszczyńska, Prezes Zarządu ORPEA Polska. Nasz personel jest wyposażony we wszelkie niezbędne materiały ochronne, pozwalające zachować zalecane środki ostrożności. Każdy ma też mierzoną temperaturę. Już 10 marca – zgodnie z rekomendacjami Urzędu Wojewódzkiego i właściwie jako pierwsi – wstrzymaliśmy odwiedziny oraz ograniczyliśmy bezpośrednie wizyty usługodawców, którzy nie są kluczowi dla prawidłowego funkcjonowania naszych domów opieki i klinik rehabilitacyjnych. Jak wiadomo, koronawirus stanowi szczególne zagrożenie dla osób starszych i/lub przewlekle chorych. Większość mieszkańców naszych domów to osoby osłabione, w podeszłym wieku. Właśnie dlatego podjęliśmy tę decyzję tak wcześnie – by móc chronić naszych podopiecznych, a także aby zapobiegać wprowadzeniu wirusa do ich środowiska. Codziennie monitorujemy sytuację. Mamy opracowane procedury na każdy scenariusz rozwoju sytuacji epidemiologicznej, również te dotyczące przyjęć nowych podopiecznych czy powrotu mieszkańców ze szpitala. Zmodyfikowaliśmy tryb prowadzenia rehabilitacji oraz terapii zajęciowej, które są prowadzone indywidualnie, z zachowaniem bezpieczeństwa i właściwych środków ostrożności. Jesteśmy dumni z pracowników – personelu pielęgniarsko-opiekuńczego naszych domów – który wykazuje zrozumienie dla wprowadzanych zmian oraz stosuje wszystkie zalecane środki higieniczne i sanitarne. Personel jest oczywiście objęty codziennym mierzeniem temperatury. Ponadto, Dyrektor Medyczny na bieżąco monitoruje wdrażanie i działanie wprowadzanych procedur.

Opieka długoterminowa nadal jest zapominana przez rząd

Tymczasem rząd i wojewodowie tworząc listy priorytetów w walce z koronawirusem dopiero teraz, gdy epidemia ogarnia kolejne ośrodki, deklarują wsparcie dla opieki długoterminowej. Deklarują bo w regionach tego nie widać. Np. Urząd Wojewódzki w Olsztynie na pismo o wsparcie lokalnego zakładu pielęgnacyjno-leczniczego odpowiedział 3 kwietnia, że „środki ochrony typu rękawice, maseczki i środki dezynfekujące, wojewoda warmińsko – mazurski w pierwszej kolejności przekazuje szpitalom, które zostały postawione w stan podwyższonej gotowości, zespołom ratownictwa medycznego i pozostałym szpitalom”, nadmieniając jednocześnie, że „nie posiada ww. produktów w chwili obecnej w ilości umożliwiającej wsparcie innych podmiotów niż ww.”

A w zakładach opieki długoterminowej nadal brakuje wszystkiego: maseczek, kombinezonów, przyłbic i fartuchów jednorazowych – wylicza prezes Koalicji. – Gdyby nie nasza współpraca z PKN Orlen, brakowałoby także środków dezynfekujących. Zwróciliśmy się do Orlenu z prośbą o priorytetowe potraktowanie zakładów opieki długoterminowej i niemal od razu dostaliśmy pozytywną odpowiedź. Codziennie otrzymujemy w tej sprawie podziękowania od ośrodków w całej Polsce, które mogą nabyć od koncernu niezbędne ilości płynu do dezynfekcji rąk. KGHM Polska Miedź w tej samej sprawie odpowiedziała nam dopiero 6 kwietnia. To wszystko dzieje się zdecydowanie za wolno.

Z kolei Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej wg słów wiceminister Iwony Michałek monitoruje co prawda sytuację domów pomocy społecznej, ale na prawdziwą pomoc się to raczej nie przekłada.
„Na podstawie uzyskanych informacji i uwag przygotowujemy wytyczne, instrukcje i rekomendacje dotyczące zasad postępowania w związku z sytuacją zagrożenia epidemicznego, które musi być brane pod uwagę przy realizacji zadań pomocy społecznej” – czytają przedstawiciele Koalicji w komunikatach resortu i nadal czekają na realne wsparcie w postaci dostaw podstawowych środków bezpieczeństwa oraz personelu, który może odciążyć szczególnie te placówki, gdzie wirus już się pojawił. Zadeklarowane przez minister Marlenę Maląg 20 mln zł wsparcia dla DPS-ów, czyli średnio 24 tys. zł na placówkę jest kroplą w morzu potrzeb.

Ograniczenia przepływu personelu mogą dobić opiekę długoterminową

Najwięksi świadczeniodawcy w opiece długoterminowej, ale także zarządzający pojedynczymi placówkami, pomimo braków kadrowych i ogromnego niedoszacowania, jak dotąd dobrze sobie radzą z koronawirusem. Martwi ich jednak komunikat resortu zdrowia w sprawie ograniczeń przepływu personelu, czyli w praktyce zakaz pracy w więcej niż jednym miejscu.

W sprawie ograniczenia przepływu personelu medycznego trzeba brać pod uwagę względy bezpieczeństwa pacjentów i personelu a nie tylko względy administracyjne – mówi Adam Soska dyrektor ds. operacyjnych z Betamed S.A. – Izolować owszem trzeba, ale nie zdołamy tego zrobić całkowicie. Nie mamy w Polsce nadmiaru personelu i dlatego musimy racjonalnie korzystać z jego wsparcia. Pacjenci pod respiratorami w domu są odizolowani, nie ma takiej możliwości, żeby personel medyczny przestał się u nich w ogóle pojawiać. Respiratora nie da się obsługiwać zdalnie, na miejscu trzeba choćby wyregulować parametry oddechowe. Z kolei pacjenci znajdujący się pod respiratorem w zakładach pielęgnacyjno-opiekuńczych nie mogą być pozbawieni opieki pielęgniarek i lekarzy.

– W pielęgniarskiej długoterminowej opiece domowej mamy pod opieką około 5 tysięcy pacjentów z 11 województw – dodaje Beata Drzazga, prezes Betamed S.A. i dodaje, że znajdują się oni pod odpowiedzialną opieką pielęgniarek. – Pomimo zagrożenia pielęgniarki nie chcą zostawiać swoich pacjentów samych. Nadal do nich przychodzą. Natomiast przyjmowanie nowych pacjentów zostało ograniczone. W normalnym trybie przyjmujemy pacjentów do opieki domowej pod respiratorem. W ten sposób odciążamy szpitale, ale też bezwzględnie potrzebujemy do tej opieki lekarzy i pielęgniarek. Nie możemy więc stawiać grubej kreski wyłącznie pod względem administracyjnym i decydować w ten sposób, gdzie ten personel powinien pracować. Byłoby to zagrożeniem dla życia i zdrowia pacjentów.

Postulaty Koalicji – trzy filary

W obliczu dynamicznie rozwijającej się sytuacji prezes Szwałkiewicz apeluje o jak najszybsze wsparcie opieki długoterminowej. Według niej miałoby ono polegać na trzech filarach. Po pierwsze na pilnym zlikwidowaniu niedoszacowania stawki za osobodzień do kosztów rzeczywistych i uwzględnieniu
w nich podniesionych cen środków ochrony przed zakażeniem.

Od czasu wyodrębnienia opieki długoterminowej w systemie opieki zdrowotnej świadczeniodawcy zgłaszają duże niedoszacowanie kosztów opieki nad osobami z chorobami przewlekłymi skutkującymi niesamodzielnością funkcjonalną. Po wielu latach borykania się z biedą, uniemożliwiającą wymagany przez NFZ poziom działania, niedoszacowanie zostało potwierdzone przez AOTMiT – mówi prezes Koalicji. – Stosowne obwieszczenie zostało opublikowane w 2018 roku, ale ku zdumieniu świadczeniodawców postanowiono w nim, że do poziomu minimalnej stawki będzie dochodzić się latami. Nie wzbudziło to niepokoju organów państwa i instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo zdrowotne znacznej grupy starszych pacjentów z wielochorobowością, co skutkuje niższymi niż
w szpitalach zarobkami pielęgniarek. Tu tkwi przyczyna powszechnego zatrudniania w ZOL-ach i ZPO na umowy zlecenia i kontrakty pielęgniarek, które mają już podstawowe zatrudnienie w szpitalach.

Drugim postulatem Koalicji jest zawieszenie na czas zagrożenia wirusem wygórowanych wymogów NFZ (w stosunku do płaconej stawki za osobodzień) w zakresie poziomu zatrudnienia lekarzy
i pielęgniarek na rzecz wzmocnienia obsady opiekuńczej. Trzecim – możliwość okresowego zatrudniania w ZOL-ach oraz ZPO niewykwalifikowanych opiekunów, którzy po przeszkoleniu przez pielęgniarkę zakładu i pod jej nadzorem merytorycznym będą wykonywać proste czynności pielęgnacyjne i opiekuńcze.

– Stworzy to możliwość szybkiej reakcji na braki kadry pielęgniarskiej, pozwoli na odciążenie pozostałych pielęgniarek w wykonywaniu podstawowych czynności pielęgnacyjnych, da szansę na zwiększenie liczby personelu i bieżące zastępowanie opiekunów, którzy z różnych powodów nie mogą sprawować opieki – wylicza Elżbieta Szwałkiewicz. – W tych trudnych czasach jest to także szansa na pozyskanie do opieki zdrowych kobiet, które z powodu pandemii utraciły lub za chwilę utracą pracę a są gotowe podjąć ją w opiece długoterminowej.

Pin It on Pinterest

Share This