Wątroba nie boli, ale gdy odczuwamy dyskomfort to znak, że może dziać się coś niedobrego. 28 lipca obchodzimy Światowy Dzień Wirusowego Zapalenia Wątroby, podstępnej i przebiegającej najczęściej bezobjawowo choroby. Zgodnie z globalną strategią WHO pozostało nam dokładnie 10 lat do wyeliminowania jej z polskiego społeczeństwa.
W 2016 r. na 69. Światowym Zgromadzeniu Zdrowia państwa członkowskie, w tym Polska, przyjęły „Globalną strategię sektora zdrowia WHO dotyczącą wirusowego zapalenia wątroby” zakładającą eliminację WZW do 2030 r. Na 10 lat przed założoną realizacją celu, zaledwie 9 państw jest na dobrej drodze do wyeliminowania wirusowego zapalenia wątroby typu C. Niewystarczalne są również postępy w ograniczeniu zakażenia wirusowego zapalenia wątroby typu B. Jak podkreśla prof. Robert Flisiak: Grzechem zaniedbania byłoby nie skorzystanie z leczenia chorych skoro mamy skuteczne i dostępne terapie!
WZW – z czym się mierzymy?
Jak podają dane Głównego Inspektoratu Sanitarnego w ostatnich latach potwierdzono lawinowy wzrost zakażeń HAV. Wirus przenosi się drogą pokarmową i często nazywany jest „chorobą brudnych rąk”. Dolegliwości zazwyczaj pojawiają się po 30 dniach od zakażenia i są nimi wymioty, ból brzucha, brak apetytu, zmęczenie, gorączka. Dodatkowo może dojść do zażółcenia skóry oraz twardówek oczu. Choroba może mieć przebieg dynamiczny. Skuteczną formą profilaktyki jest utrzymanie wysokiego standardu higieny oraz wykonywanie szczepień osobom pracującym w zakładach produkujących żywność, często podróżującym oraz tym, które wyruszają w podróż do krajów o obniżonym standardzie sanitarno-higienicznym.
Wirus HBV, nazywany „cichą chorobą”, przenoszony jest przez zakażoną krew oraz wydzieliny tj. surowica, nasienie czy ślina. Jest on ok. 100 razy bardziej zakaźny niż HIV i jednocześnie bardziej odporny na czynniki środowiska i środki chemiczne. Nieleczony prowadzi do zapalenia wątroby, marskości, a w późniejszym stadium do raka. Zwykle objawy występują po 2-3 miesiącach, podczas których chorzy stanowią rezerwuar wirusa, będąc zagrożeniem dla innych. Dzięki wprowadzeniu obowiązkowych szczepień ochronnych w latach 90-tych w Polsce problem zakażeń HBV co roku się zmniejsza. Dzięki nim populacja osób do 25 roku życia jest uodporniona na zakażenie tym wirusem.
WZW typu C – dlaczego stanowi największe zagrożenie?
Wirus zapalenia wątroby typu C (HCV) został zidentyfikowany w 1989 roku. Wyróżnia się aż 6 głównymi genotypami, a ich występowanie można zaobserwować w zależności od szerokości geograficznej. W Polsce 85% chorych zakażonych jest genotypem 1. Rzadziej spotykany w naszym kraju jest genotyp 3 (11%) i 4 (4%). Pozostałe z nich posiada niewielki odsetek osób.[3] Przebieg WZW typu C jest bardziej skryty niż w przypadku pozostałych zapaleń wątroby. Czas inkubacji wynosi od 1-5 miesięcy, a ostre manifestacje choroby występują zaledwie u 5-10% zakażonych osób. Z tego względu nazywamy go „cichym zabójcą”. Szacuje się, że w Polsce obecnie jest 150 tys. osób zakażonych. U 80% z nich zakażenie przebiegnie bezobjawowo, pomimo że w tym czasie wirus niszczy komórki „gospodarza”. U ok. 25 tys. zakażonych – na skutek przewlekłych następstw choroby – pojawi się marskość i pierwotny rak wątroby. WZW C jest główną przyczyną raka wątroby. Jak potwierdzają eksperci, w Polsce każdego roku z powodu raka wątroby umiera 2000 osób. Gros z nich to właśnie chorzy na HCV. Czy możemy temu zapobiec?
Często pobolewają mięśnie, gorzej się czujemy, może nam towarzyszyć spadek nastroju, senność i stany depresyjne. Nawet podstawowe próby wątrobowe mogą wskazywać parametry „w normie”. Na tym etapie ważna jest wiedza i świadomość lekarza rodzinnego, który zna swoich pacjentów, ich historię chorób, dzięki czemu potrafi holistycznie spojrzeć na objawy i połączyć je z zakażeniem HCV. Często dochodzi do manifestacji objawów pozawątrobowych np. ze strony skóry, jak i zapalenie naczyń czy liszaj – podkreśla dr Michał Sutkowski, rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych. – Z tego względu diagnostyka jest kluczem do zachowania dobrego zdrowia – dodaje dr Sutkowski.
HCV – wirus, którego da się wyleczyć
Dzięki rewolucji w medycynie, jaka dokonała się na przełomie ostatnich lat, możemy powiedzieć, że HCV jest wirusem, którego można wyleczyć niemal w 100%.
Terapie pangenotypowe refundowane przez Ministerstwo Zdrowia, pozbawione są skutków ubocznych dla pacjenta i co najważniejsze pozwalają u prawie wszystkich pacjentów wyeliminować wirusa z organizmu. To bardzo dobry standard leczenia. Pacjent nie jest hospitalizowany, normalnie funkcjonuje w społeczeństwie, w pracy, w domu, przyjmując raz dziennie tabletkę przez okres 8-12 tygodni. I w tym zdawać by się mogło idealnym scenariuszu jest tylko jedno, ale! Pacjent musi wiedzieć, że jest chory! Musi przyjść do specjalisty chorób zakaźnych i skorzystać z leczenia. Bez tego najlepsze terapie ani lekarze nic nie zrobią – mówi prof. dr hab. n. med. Robert Flisiak, Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. – Aby móc zrealizować cele, które postawiła przed nami WHO, potrzebujemy działań systemowych zaplanowanych na szeroką skalę. Jedynie wdrożenie i realizacja Narodowego Programu Eliminacji HCV pozwoli połączyć działania specjalistów różnych dziedzin i skutecznie walczyć z wirusem.
Nie bądź bierny!
Od lat Fundacja Gwiazda Nadziei angażuje się w działania edukacyjne w zakresie WZW, wspiera chorych i udziela informacji na temat HCV, jego konsekwencji, możliwości leczenia, w tym udostępnia informację na temat ośrodków leczenia i miejsc, w których można bezpłatnie skorzystać z badań przesiewowych. Od 2015 roku mamy skuteczne leczenie wszystkich możliwych genotypów choroby na światowym poziomie. To leczenie jest refundowane w ramach programu lekowego. W ostatnich latach zauważaliśmy jak bardzo Ministerstwo Zdrowia czyniło starania, aby pacjenci nie czekali w kolejkach do leczenia przeciwwirusowego. W tej chwili, mimo utrudnień związanych z pandemią, pacjenci są lekowo zabezpieczeni. Czyli mamy leki, mamy refundowane leczenie, a nie mamy „odnalezionych” pacjentów z zakażeniem. I to jest problem, któremu musimy pilnie zaradzić – podkreśla Barbara Pepke, Prezes Fundacji Gwiazda Nadziei.
Każdy z nas przynajmniej raz w życiu powinien zrobić test na obecność wirusa HCV w swoim organizmie. Wciąż niewiele osób wie, co to jest HCV i jak można się tym wirusem zakazić. Za to większość z nas regularnie znajduje się w sytuacjach, które mogą skutkować zakażeniem, chociażby korzystając z wizyt u:
- fryzjera,
- kosmetyczki, w tym w gabinetach medycyny estetycznej,
- barbera,
- stomatologa,
- mani- czy pedicurzysty,
- tatuażysty.
Niemal każdy, potencjalnie choć raz w życiu, znalazł się w sytuacji, w której mogło dojść do zakażenia. W szczególności narażone są osoby z tzw. grup ryzyka:
- po wielokrotnych hospitalizacjach,
- przechodziły transfuzje krwi przed 1992 r.,
- przyjmują lub przyjmowały dożylnie narkotyki, nawet incydentalnie,
- utrzymują ryzykowne zachowania seksualne,
- mają podwyższone normy badań wątrobowych: ALP, AspAT, ALAT.
Obecnie zauważa się wzrost zakażeń także wśród kobiet będących w ciąży. Przyszłe mamy, wykonując szereg badań zalecanych w ciąży, dowiadują się o swojej chorobie. Takim sytuacjom towarzyszy ogromny stres i obawa o zdrowie dziecka, a można by temu zapobiec, wykonując testy w kierunku zakażeń wirusami przed planowaną ciążą.
Aktualnie rekomenduje się testowanie w kierunku zakażenia HCV młodych kobiet w wieku prokreacyjnym. Wczesne wykrycie zakażenia HCV stwarza możliwość leczenia, które gwarantuje całkowitą eliminację wirusa, a co za tym idzie zahamowanie progresji choroby wątroby, zmniejszenie liczby powikłań ciąży oraz zminimalizowanie ryzyka transmisji wertykalnej HCV.
W Polsce zgodnie z rozporządzenia MZ badanie w kierunku HCV powinno być wykonane do 10. tygodnia ciąży lub w chwili pierwszego zgłoszenia się ciężarnej oraz w 33-37 tyg. ciąży w grupie kobiet ze zwiększonym populacyjnym lub indywidualnym ryzykiem zakażenia. Kobiety w ciąży stanowią grupę wymagającą szczególnego nadzoru ze względu na odmienny przebieg zakażenia HCV w ciąży, większego ryzyka wystąpienia cukrzycy ciążowej i cholestazy ciążowej, powikłań u dziecka takich jak ograniczenie wzrastania wewnątrzmacicznego, niska urodzeniowa masa ciała, zwiększone ryzyko niedotlenienia wewnątrzmacicznego oraz wystąpienia przedwczesnego porodu. Wykrycie zakażenia w ciąży umożliwia leczenie kobiety wkrótce po porodzie, a także diagnostykę wertykalnego zakażenia HCV u jej dziecka – przestrzega prof. dr hab. n. med. Małgorzata Pawłowska z Katedry Chorób Zakaźnych i Hepatologii Wydziału Lekarskiego – Collegium Medicum w Bydgoszczy, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Bądź odpowiedzialny. Zrób test!
Do dziś nie wynaleziono szczepionki, która chroniłaby przed zakażeniem wirusem HCV. Jedyną formą profilaktyki jest edukacja na temat możliwości dróg zakażenia oraz badanie krwi, dzięki któremu dowiemy się, czy kiedykolwiek mieliśmy kontakt z wirusem.
Badanie anty-HCV to prosty test sprawdzający obecność przeciwciał w naszym organizmie. Polega on na pobraniu kropli krwi z opuszki palca i naniesieniu jej na test kasetkowy. Wynik znany jest już po ok. 15 minutach. Bezpłatne badania można wykonać w ramach akcji społecznych na terenie całego kraju (lista placówek: http://www.gwiazdanadziei.pl/bezplatne-badania-w-polsce), a także w poradniach hepatologicznych mając skierowanie od lekarza POZ-u.
Największym wyzwaniem, które stoi na drodze do całkowitej eliminacji HCV, jako zagrożenia zdrowia publicznego, jest odnalezienie osób nieświadomych swojego zakażenia. Konieczne jest podjęcie działań systemowych, które pozwolą na przeprowadzenie badań przesiewowych na szeroką skalę, a tym samym na zidentyfikowanie osób zakażonych i wyeliminowanie wirusa z polskiego społeczeństwa. To co każdy z nas może zrobić dla siebie i swoich bliskich, to wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie i zbadać się na obecność wirusa HCV. Dzięki temu jest szansa, aby wspólnymi siłami zrealizować założenia WHO mające na celu eliminację WZW do 2030 r. Niech misją na kolejną dekadę będzie zatrzymanie transmisji wirusa, zapobieganie poważnym konsekwencjom rozwoju choroby, a tym samym ocalenie tysięcy ludzi – konkluduje Barbara Pepke, Prezes Fundacji Gwiazda Nadziei.