Najpierw sylwester marzeń, a teraz… karnawał zgonów?!
Miniony rok drastycznie pogłębił kryzys w Podstawowej Opiece Zdrowotnej! – Wielokrotnie proponowaliśmy rozmowy z NFZ na temat podjęcia faktycznych działań mających na celu poprawę funkcjonowania POZ (ostatniej ostoi pacjentów nie tylko covidowych!), a tu podczas konferencji prasowej słyszymy, że główny ciężar walki z pandemią znów ma spaść na „leczenie przedszpitalne, czyli barki POZ“! Minister Zdrowia pisze czarny scenariusz. Dlaczego tak późno ? Dlaczego rząd nie miał przygotowanego planu zanim zaprosił Polaków na sylwester marzeń? – pyta Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Podczas ostatniej konferencji prasowej Minister Zdrowia Adam Niedzielski zapewnił, że resort jest przygotowany na uderzenie nowej mutacji wirusa- omikron w styczniu. W tym celu planuje zwiększenie bazy łóżek szpitalnych do 40 tysięcy, a w razie czarnego scenariusza nawet do 60 tysięcy! Minister oparł cały plan na „opiece przedszpitalnej“ i przypomniał o programie PulsoCare, skierowanym do pacjentów z dodatnim wynikiem testu na COVID-19 (pacjentom po 55. roku życia przesyłany jest pulsoksymetr, który pozwala na monitorowanie parametru saturacji, czyli nasycenia krwi tlenem).
– Przekazane podczas konferencji prasowej informacje należy rozumieć w jeden oczywisty sposób. Odtąd 85-90% pacjentów zakażonych wirusem COVID-19 nie będzie leczonych w szpitalach, tylko poza nimi w ramach „leczenia przedszpitalnego“ – jak ładnie podkreśla, czyli przez lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Obecność podczas konferencji konsultanta krajowego w sprawie medycyny rodzinnej wyraźnie wskazuje na ten właśnie sektor. Czy tym samym szpitale w Polsce ostatecznie utraciły możliwość leczenia większej niż dotąd liczby chorych zakażonych tym wirusem? Ale czy podstawowa opieka zdrowotna ma taką możliwość? – pyta Andrzej Masiakowski, ekspert PPOZ
Lekarze i placówki POZ podkreślają , że nowe zadania od początku pandemii sukcesywnie przesuwane są do Podstawowej Opieki Zdrowotnej, nie bacząc na jej wydolność. Jednocześnie przyznają, że o planach resortu zdrowia dowiedzieli się dopiero z mediów, niestety nikt wcześniej ich nie informował, nie wspominając już o konsultacjach środowiskowych.
…– Nasze pytanie brzmi: kim w podstawowej opiece zdrowotnej Pan Minister chce „obsłużyć” 90 % pacjentów covidowych, którzy z założenia mają pozostać w domach? Po dwóch latach pandemii mamy jeszcze większe braki kadrowe niż przed (niestety odchodzą – w tym na „wieczny dyżur”). Liczba lekarzy i pielęgniarek POZ w przeliczeniu na 1000 mieszkańców należy do najniższych w krajach OECD. Ci, którzy są jeszcze aktywni zawodowo, to osoby w dużej mierze w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym. Żaden z nich nie ma dostępu do leczenia farmakologicznego, jakiego wymagają pacjenci szpitalni. Żaden z nich nie ma dostępu do badań diagnostycznych, np. tomografii komputerowej płuc, do jakiej mają dostęp lekarze pracujący w szpitalach. Nie zastąpią tego opaski telemetryczne czy pulsoksymetry. Żaden z nich nie ma doświadczenia w leczeniu takim, jakiego wymaga chory leżący w szpitalu – dodaje Bożena Janicka.
Lekarze PPOZ wskazują na jeszcze jedno poważne zagrożenie!
– Nikt dzisiaj nie jest w stanie przewidzieć, który chory zakażony wirusem COVID-19 będzie chorował lżej, a który ciężko. Skutek politycznej decyzji o wprowadzeniu domowego leczenia tych chorych prawdopodobnie spowoduje, że większość z nich spotka się z odmową przyjęcia do szpitala, a ci którzy aktualnie w nich przebywają zostaną „wypchnięci” do leczenia domowego – mówi Andrzej Masiakowski.
Skutki nowych pomysłów resortu zdrowia na walkę z pandemią dla pacjentów oraz podstawowej opieki zdrowotnej – zdaniem PPOZ – będą katastrofalne.
– POZ spotka to samo co szpitale. Będzie zajmować się tylko chorymi na COVID-19, a raczej tylko ich częścią, bo kolejki będą rosły… rosły! Podstawowa Opieka Zdrowotna przestanie leczyć chorych na cukrzycę, choroby serca czy układu oddechowego, które w trakcie pandemii nie zniknęły. Przez cały ubiegły rok kondycja POZ sukcesywnie pogarszała się pod względem kadrowym i wydolnościowym. Od miesięcy bijemy na alarm!!! Wnioskowaliśmy o faktyczne prace nad poprawą funkcjonowania POZ. Jesteśmy pełni obaw, że kolejne obowiązki, nierealne do spełniania, przyczynią się do agonii podstawowej opieki zdrowotnej. To ostatnia ostoja dla pacjentów, nie tylko covidowych! Pamiętajmy, że od 2 lat zajmujemy się chorymi, którzy nie mogą dostać się do szpitala, z powodu przekształcania wielu oddziałów specjalistycznych w oddziały dla pacjentów zarażonych COVID-19, a przy tym szczepimy oraz edukujemy naszych pacjentów o korzyściach płynących z przyjęcia szczepionki, system POZ w obecnej postaci nie jest w stanie udźwignąć kolejnych zadań…
– Był czas na konkretne decyzje i wprowadzane obostrzenia i nie trzeba by było rozstrajać dalej całego systemu, aby próbować ratować osoby zakażone! Trudno nam się zgodzić z taką polityką – komentuje Bożena Janicka.